Dzisiaj dla odmiany od kartek roślinka :) ale zanim o tym to chcę Wam opowiedzieć o moim poranku, siadam dopiero do śniadania bo od rana trzy owce się wykociły, brat potrzebował pomocy przy jednym porodzie bo owieczka miała podwinięte nóżki i trzeba było cofnąć główkę i wyjąć nóżki... a przed chwilą urodziła drugie 🙈 cóż na brak atrakcji nie narzekam no i kawy pić nie muszę bo adrenalina na najwyższym poziomie :)
Porody to jedno a teraz żeby je wykarmiły... czas pokaże ...:)
Zatem przechodzę do tematu mojego posta: Pamiętacie mojego pierwszego kaktusa z filcu jako poduszkę na szpilki ?! TU on jest ;) wtedy tak nam się ten kaktus spodobał, że chodził za nami kolejny:) tym razem z jaśniejszego filcu i inny jego rodzaj :)
Doniczkę robiłam tak samo jak poprzednią tylko inny kolor sznurka i inne guziki.
Kurcze, ja już zabieram się za obiad a Ty dopiero śniadanie. Ale widać, że jesteś świetnie zorganizowana. Tu owce, tu kaktus, tysiąc kartek w międzyczasie i dzieci. No podziwiam całą sobą. Buziaki przesyłam.
OdpowiedzUsuńHaha nooo rodwoic sie nie rozdwoje ale dzisiejszy dzien juz mi dał w kość .... hehe ale pozytywnie jest :):):)
UsuńNo i już kaktusik nie jest taki samotny, tylko trzymaj poza zasięgiem najmłodszych :)
OdpowiedzUsuńTaaaa:):):)
UsuńDlaczego jest tylko jedno zdjęcie z małymi owieczkami??
OdpowiedzUsuńŚwietne są te kaktusy! Praktyczne (dla osób, które lubią szyć) i jednocześnie są niebanalną ozdobą.
Hehe... postaram sie wkrótce o wiecej Owieczkowych fotek Hihi :)
UsuńSuper kaktus! Naprawdę wygląda realistycznie, też bym się uchylała ;)
OdpowiedzUsuń:):):)
UsuńKaktusy są cudowne. Wiesz Agatko ja nie pochodze z gospodarstwa jak już to miałam kontakt z warzywami, moja babcia uprawiała warzywa na sprzedaż i pomagaliśmy w polu. U męża w rodzinie były gospodarze z hodowlami zwierząt i tam zaliczyłam świnkę jak miała małe a było ich 12 szt, czuwaliśmy przy nich, byłam też przy krowie jak sie cieliła i z wujem szłam z krową do byka , nie bałam się, patroszyłam wszelaka gadzinę podwórkową, może miałam być weterynarzem. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńHehe .... czyli blisko zwierząt;) ja zdawałam na weterynarię ale sie nie dostałam , tak miało byc :)
UsuńZ drugiej strony myślę sobie czy dzisiaj poszłabym z krowà do byka i ją trzymać.Moze tak.
UsuńChyba dzieci maja wieksza odwage bo mniej wiedza co moze sie stac ...
UsuńJa miałam wtedy 40 lat.
UsuńAgatko faktycznie na brak adrenaliny narzekać nie możesz, takie owcze porody to nie lada wyzwanie. Gratuluję, że i z tym sobie radzisz.
OdpowiedzUsuńKaktus wyszedł rewelacyjnie to jak by opuncja była :-)
Pozdrawiam
Taaaa tez mi sie z opuncja kojarzy :)
UsuńAgatko, te kaktusiki wyglądają jak żywe, pewnie tez miałabym odruch cofania reki:)
OdpowiedzUsuńW roli owczej akuszerki sprawdzasz się na medal.
Buziaki.
Hehe akuszerka moze i tak ale gorzej z karmiąca ....
UsuńKaktusy rosą na potęgę:) Śliczne są!
OdpowiedzUsuńDzieki Danusiu :):):)
UsuńPrawdziwa owcza mama z Ciebie :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoje umiejętności, to naprawdę imponujące:)
Kaktusiki rewelacyjne, naprawdę wyglądają jak żywe:)
Jeśli pozwolisz zainspiruję się i zrobię
sobie podobny igielniczek:)
Pozdrawiam:)
K.
Oczywiscie Kasiu, twórz ile zechcesz, te kwiaty sa fajne bo na pewno nie zginą z braku lub z nadmiaru wody :)
UsuńHa, przypomniałaś mi o tym kaktusie. Musze poszukać zielonego filcu.... :)
OdpowiedzUsuńOwieczki śliczne, niech się wychowają....
:) zatem powodzenia w szyciu 😘
UsuńJak zwykle u Ciebie sie dzieje i to dużo- tak sie zastanawiam, ze chyba w ogóle kawy nie potrzebujesz;) kaktus- rewelacja:)
OdpowiedzUsuńHehe ;) dzieki Reniu :)
Usuń