ocho i się zaraz rozpiszę, bo jest nad czym :)
Oczywiście zabawa u Reni, więc po szczegóły tam zapraszam.
W przepisach /instrukcjach podesłanych przez Renię jest używana ocieplina. Co to jest....no właśnie, ja takiego czegoś w swoich skromnych zapasach materiałowych nie posiadam, zatem podczas przejazdu przez Polskę i odwiedzaniu naszych Przyjaciół postanowiłam skorzystać z porad koleżanki. Wiedziałam, że posiada stopkę do maszyny do fastrygowania, mamy tej samej firmy maszyny, zna sklepy materiałowe lepsze i gorsze, więc poprosiłam ją o zakup ociepliny. Z racji, że rozmawiałyśmy też o usztywnianiu materiałów, Monia zakupiła mi flizeline zamiast ociepliny. Z braku czasu niestety z tym wróciłam do domu. Po powrocie, korzystając z wyjazdu mamy do miasta odległego o 24km od nas na południe, poprosiłam o ten jakże mi już potrzebny materiał, niestety w pasmanterii powiedziano, że takiego materiału nie posiadają i nigdy nie posiadali w swoim asortymencie... cóż było zrobić. Dwa dni później Tata jechał do miasta w podobnej odległości oddalonego, tyle, że na północ i przywiózł to:
Gotową, pikowaną ocieplinę.... podumałam i stwierdziłam, że ją dam do środka a na wierzch materiał na którym będę mogła sobie popikować do woli. Wierzchnia strona to ta zielonkawa, formę wzięłam z tej czerwonej rękawicy.
Tu pożyczona stopka do pikowania.
Każda połowa rękawicy składa się z trzech części, dwóch warstw ociepliny i jednej warstwy materiału zewnętrznego, trochę mocniejszego. Dałam dwie warstwy ocepliny bo jest ona moim zdaniem trochę cienka....
Najpierw spięte warstwy i w trakcie pikowania, pomarańczowa nitka po to, żeby to pikowanie było widać, bo na takim pstrokatym materiale ciężko cokolwiek dostrzec :)
Całość popikowana i widać także to pikowanie na tej już pikowanej ociePlinie ;)
Niestety po przeszyciu dwóch stron rękawic maszyna zaczęła się buntować....Na nic się zdały moje i mojej mamy regulacje...
Zmieniłam z powrotem stopkę na normalną i delikatnie i powoli jakimś cudem przepikowałam dwie kolejne połowy rękawic już na prosto, jak widać poniżej:
Już przy drugiej połowie widać kolejne niedociągnięcia, na szczęści od środka rękawicy. Niestety w takim stanie maszyną nie doszyję lamówki bo będzie brzydko, no i nie zszyję dwóch stron. Wpadłam na pomysł, że pożyczę maszynę od koleżanki. Miałam jechać do niej i to skończyć ale była taka Kochana, że przywiozła mi maszynę do domu i najpierw przyszyłam z tasiemki lamówkę (wiem, że poszłam na łatwiznę, przepraszam !)
Potem na lewej stronie zszyłam rękawice, najpierw zwykłym ściegiem a potem obrobiłam zygzakiem, żeby te fafrocle nie fruwały :)
Najgorsze było przewrócenie na drugą stronę. Z racji tego, że te rękawice są po obu stronach tak samo grube rękawice są dwustronne i obojętnie która na którą rękę bo tak samo chronią ale do przewrócenia to nie ułatwiło sprawy, zwłaszcza z paluszkiem było opornie.
Jak widzicie krzywusy wyszły straszne i do tego jedna rękawica jest większa a druga mniejsza, mimo, że wykrój obie miały taki sam. Cóż, pierwsze koty za płoty, jak uszyję jeszcze 10 par to mi będą jakoś wychodzić.
Cieszę się jednak, że pożyczyłam stopkę od koleżanki i spróbowałam takiego fajnego pikowania no i mam nadzieję, że to nie ostatnia moja taka pikowana praca :)
Najgorsze było przewrócenie na drugą stronę. Z racji tego, że te rękawice są po obu stronach tak samo grube rękawice są dwustronne i obojętnie która na którą rękę bo tak samo chronią ale do przewrócenia to nie ułatwiło sprawy, zwłaszcza z paluszkiem było opornie.
Jak widzicie krzywusy wyszły straszne i do tego jedna rękawica jest większa a druga mniejsza, mimo, że wykrój obie miały taki sam. Cóż, pierwsze koty za płoty, jak uszyję jeszcze 10 par to mi będą jakoś wychodzić.
Cieszę się jednak, że pożyczyłam stopkę od koleżanki i spróbowałam takiego fajnego pikowania no i mam nadzieję, że to nie ostatnia moja taka pikowana praca :)
W trakcie tego pierwszego ładnego pikowania przeszła mi myśl, że może uszyję podkładki na stół, jednak teraz mówię zdecydowanie NIE- póki maszyna nie zostanie wyregulowana na dobre :)
Życzę Wam miłego weekendu i serdecznie pozdrawiam :)
Życzę Wam miłego weekendu i serdecznie pozdrawiam :)
Agatko podziwiam za to samozaparcie , ja bym już dao odpuściła. Miałaś bardzo stromo pod górę więc szacun wielki dla Cibie. Moja maszyna tez ledwo uciągnęła te wszystkie warstwy. Super że się na poddałaś. W efekcie są rękawice , może nie idealne , ale Twoje własne . Myślę, że kolejne doświadczenie zaliczone , w końcu w tej całej nauce o to właśnie chodzi .
OdpowiedzUsuńBuziaki i miłego weekendu
Zdecydowanie sie zgadzam:) dzieki za ciepłe słowa i pozdrawiam :)
UsuńRękawice są super, mają chronić a nie być jednakowe więc wszystko w porządku. Z resztą jak by ktoś przyszedł z większą ręką to będzie jak znalazł;) Pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńHehe, grunt to znalezc pozytywy w negatywach:) dzieki!
UsuńMadzia ma racje- rękawice mają nam służyć a nie paradować po wybiegu, nikt ich mierzył nie będzie;)
OdpowiedzUsuńAgatko podziwiam Twoja pracę tak samo jak każdej uczącej sie osoby, bo pierwszy raz jest zawsze najtrudniejszy i wiem, ze mnie wcale lepiej nie wyjdą, bo takie rzeczy szyje sie raz na kilka lat.
Co do tasiemki- nigdzie nie było napisane że nie może być, tym bardziej, ze nie lamówka była tematem tej lekcji:)
Dziękuje za udział w kolejnej lekcji i pozdrawiam serdecznie
A ja Reniu dziekuje za mobilizacje i świetna naukę! No i za kibicowanie:):):) sciskam!
UsuńMamma mia! Podziwiam! Pięknie wyszły Ci te rękawice kuchenne! Będę się musiała wziąć i zacząć się uczyć szyć, bo maszyna stoi i się kurzy a ja tylko na nią patrzę. Inspirujesz :)
OdpowiedzUsuńNo to dzieła Kochana!!! Trzymam kciuki i zycze powodzenia :):):)
UsuńNie narzekaj rękawice nie są takie straszne. Będą chronić ręce.
OdpowiedzUsuńA najważniejsze masz już doświadczenie, następne będą idealne.
Podziwiam Twój upór :)
;) dzieki Teresko!
UsuńAgatuś, rękawice mają być przede wszystkim praktyczne i chronić przed oparzeniem, więc myślę, że ich niejednakowym rozmiarem nie ma się co przejmować. Są bardzo ładne!
OdpowiedzUsuńUściski.
Dzieki Gosiu:)
UsuńBardzo ładne i śliczna kolorystyka.
OdpowiedzUsuńDziekuje Elu:)
UsuńO Matulu! Jak dla mnie mistrzostwo świata i cierpliwości, pewnie bym odpuściła w przedbiegach, ale ja póki co uczę się szyć po prostu prosto;-) cała reszta musi poczekać. Buziaki:-)
OdpowiedzUsuń:) dzieki Olu:) ech upór baranowy mam we krwi!
UsuńAle fantastyczne rekawice Agatko :)
OdpowiedzUsuńDzieki Violu;)
UsuńSzacun za wytrwałość, jak dla mnie są piękne. A że trochę nierówne, to nie ma znaczenia. Super są :-) Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńDziekuje pieknie!!!
UsuńAgatko! Rękawice Rewelacja, Miałaś przeboje z ich szyciem , Ale za to będą bardziej cieszyć, Gratuluje wytrwałości,ale my Barany już tak mamy, Pozdrawiam Gorąco
OdpowiedzUsuń:) dzieki Krysiu:)
UsuńJa jestem pełna podziwu dla każdej uszytej przez kogoś rzeczy, nawet gdy jest krzywa. Ja się za coś takiego w życiu bym nie wzięła :) A ocieplinę Agatko można kupić na allegro, to tak gdybyś jeszcze kiedyś w przyszłosci potrzebowała :)
OdpowiedzUsuńWiem ze mozna ale założyłam ze w pasmanterii jest:)
UsuńJak widzę rękawiczkowy bieg z przeszkodami, ale efekt doskonały. Bardzo mi się podobają.
OdpowiedzUsuńDzieki Marysiu:)
UsuńRękawice super. Następne będą perfekcyjne. Ważne by nie poddawać się łatwo. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń:) dzieki i sciskam!
UsuńAleż to był emocjonujący post! Mimo tylu przeciwności znakomicie poradziłaś sobie z tym zadaniem :)
OdpowiedzUsuńDzieki:)
UsuńBut that was an exciting post! Despite all the odds, you have done a great job
OdpowiedzUsuńโคนัน เดอะมูฟวี่
I co z tego że trochę nierówne, jeśli sprawdzają sie w użytkowaniu to to są najlepsze na świecie, brawo za wytrwałość :-)
OdpowiedzUsuńDziekuje:)
UsuńŚliczne te zielone serduszka! Ćwiczenie czyni mistrza, ja też doszłam do wniosku, że po dziesiątej łapce byłabym ekspertem od pikowania i lamówek :)
OdpowiedzUsuńHaha:) fajnie ze nie tylko ja mam takie zdanie!
Usuń